Illuminae - Recenzja

 

"Kiedy w milczeniu znosimy tyranię, umiera w nas człowiek."


 

 
          W ostatnim czasie sen z powiek spędzała mi nietypowa lektura, może część z was o niej słyszała. Swój niewątpliwy fenomen zawdzięcza ona formie wydania. Nie jest to typowa książka napisana prozą, lecz to zbiór szkiców, raportów i przede wszystkim emocji. Nie mylicie się chodzi mi o książkę „Illuminae” autorzy to: Amie Kaufman i Jay Kristoff. Powieść ta miała swoją polska premierę w wakacje 2017, a z jej premierą wiązał się nietypowy, chodź bardzo udany, event. Wydawnictwo Moondrive zbierało fundusze na wydanie tej książki, jak mniemam takiego sukcesu promocyjnego nie spodziewali się sami wydawcy, gdyż liczba zebranych funduszy była o wiele większa niż zamierzony cel. Sama zachwycona niekonwencjonalną formą świetnie zapowiadającej się książki pokusiłam się o zamówienie tej pozycji. Niestety natłok obowiązków zmusił mnie do odłożenia spotkania z lekturą w czasie, jednak uroczyście ogłaszam iż właśnie skończyłam ja czytać i postanowiłam podzielić się z wami moimi odczuciami na jej temat. Chcąc nie chcąc jest to kawał tomiska, książka zawiera prawie 600 stron, a ich format jest większy niż standardowy, jednak po przeczytaniu jej czuje się świetnie. Ten dystopijny romans zawieszony między życiem, a śmiercią wzbudził moje zainteresowanie.
Książka zaczyna się mocnym akcentem, bitwa, której nikt się nie spodziewał, tysiące ofiar i oni. Dwójka zakochanych,
która nie do końca potrafi się porozumieć. Jednak w obliczu zaistniałych sytuacji emocje biorą górę, i była para odnajduję na chwilę nic porozumienia, dzięki której udaje im się przeżyć. Obydwoje zostają uratowani z armagedonu rozpętanego na jednej z koloni, jednak ich drogi niewątpliwe się rozeszły. Bohaterowie zaprzątnięci nową rzeczywistością próbują odnaleźć swoje nowe miejsce na statkach ratunkowych. Sytuacja na owych statkach nie jest ciekawa, a barki w personelu są znaczące. Dowództwo jest zmuszone rekrutować ocalałych, gdyż wrogi statek który ruszył za nimi w pogoń jest coraz bliżej, a spotkanie z nim jest nieuniknione. Akcja przygasa i mogłoby się wydawać, że to już koniec historii, jednak jest to tylko przysłowiowa cisza przed burzą. Odrodzenie jej następuję w najmniej oczekiwanym momencie, a pospolity czytelnik zostaję przez nią pochłonięty bez reszty. Zdrady, niedomówienia i obłęd, który posteruje i już wkrótce ogarnie wszystkich. Jak w tym zgiełku niefortunnych zdarzeń odnajdą się zakochani, którzy mimo wszystko nie potrafią bez siebie żyć? Koniecznie musicie sprawdzić jak potoczą się losy tej pary oraz innych istot z 3 różnych, a jednak podobnych, statków. Mogę wam zagwarantować, że nie będziecie się nudzić, gdyż samo obracanie książki w różne strony, dostarczy wam mnóstwo rozrywki. Niewątpliwie polecam, jednak książkę najlepiej czytać w domu, gdyż transport jej gdziekolwiek może przysporzyć problemów. Książka jest większa niż standardowe wydania, a jej twarda oprawa i kilkaset stron trochę ważą, jednak mimo tych drobnych niedogodnie logicznych książka przyciąga uwagę i jest na swój sposób ciekawa.
Dla wszystkich zainteresowanych niżej przedstawię kilka zdjęć książki, a zwłaszcza jej środek byście mogli zobaczyć jak to wygląda. Ta ciekawa powieść zyskała kawałek mojego serca i gdy tylko pojawi się taka możliwość zamówię kolejną część tej serii. Jak na razie pierwszy tom oceniam na 8 punktów z 10, i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu ( doszły mnie słuchy, że Moondrive planuje wydać drugą cześć w tym roku) mam nadzieje że wy także zostaniecie zwolennikami tej serii i będziecie wyczekiwać jej kontynuacji z takim zapałem jak ja.









Komentarze

Popularne posty